Nasze stowarzyszenie
Szlaki turystyczne

Masiewo

     Dawniej miejscowości te nosiły nazwy: Masiewo I i Masiewo II, a nieraz mówiło się: Masiewo Stare1 i Masiewo Nowe2.

     Masiewo istniało już w roku 1639 jako ostęp wieś (Stare Masiewo). Jak już pisałem w rozdziale _Inne oblicze Puszczy Białowieskiej", w drugiej połowie XVII wieku na obszarze Puszczy Białowieskiej silnie rozwijała się produkcja smoły i potażu. W ostatnich latach XVII wieku w ostępach puszczańskich było 8 smolarni, a w sto lat później 82 piece smołowe. Centrum produkcji potażu znajdowało się właśnie w Masiewie.

      Jako typowa wieś Masiewo datuje swoje powstanie w roku 1780, w miejscu ordaszni horodeczańskiej, na uroczysku Masiewo. Jak podają źródła, w roku 1796 w ordaszni masiewskiej pracowali: Bielukiewicz, Bondaruk, Bura, Filanowicz, Hałasowicz, Janiuk, Kempiński, Łabiński, Moroz, Makarewicz, Oniszczuk, Stiepaniuk, Szerzyński i Wilczek.

     Na początku XIX wieku w Masiewie i pobliskim uroczysku Czoło (obecnie Białoruś) osiedlili się niemieccy osadnicy. Wyemigrowali oni ze swojej ojczyzny do Rosji, gdzie - jak pogłoski niosły - rząd rosyjski miał rozdawać kolonistom bogate grunta. Inne źródła i przekazy świadczą, że osiedlili się oni tu już za czasów Carycy Katarzyny Wielkiej, która to w roku 1763 wydała dwa ukazy, zachęcające Europejczyków, szczególnie Niemców, do osiedlania się w Rosji, dając im ziemię i gwarantując przywileje. Prawdopodobnie i w jednym i w drugim okresie dotarły tu grupy niemieckich osadników. Za takim rozwiązaniem przemawia fakt, że na początku XIX w. duża grupa dotarła do uroczyska Głęboki Kąt w Puszczy Białowieskiej (obecnie rezerwat), gdzie wcześniej osiedlił się ich ziomek o nazwisku Buch. Ten doradził im osiedlenie się w uroczysku Czoło. Tak też się stało. Jak opisuje Otton Hedemann w „Dziejach Puszczy Białowieskiej w Polsce przedrozbiorowej (w okresie do 1798 roku)” - osiedli się, wyrobili grunta, ale szybko doszło do scysji z dzierżawczynią Masiewa, Panią Szymanowską-Sawaniewską, a później i z rządem rosyjskim. Mieszkali tu aż do początków XX wieku. W Czole wznieśli niewielki ewangelicki kościół, a nieopodal w puszczy, cmentarz (obecnie po polskiej stronie granicy).

     Różne źródła podają różne daty, czy też okresy, opuszczenia przez nich tej puszczańskiej osady. Jedne mówią, że niemiecka społeczność opuściła osadę w 1915 roku wraz z armią niemiecką. Inna wersja utrzymuje, że wyjechali oni parę lat wcześniej, wgłąb Rosji, zwabieni obietnicami cara o bardziej urodzajnej ziemi w zamian za opuszczenie puszczy. Prawdopodobnie opuszczali tą osadę w jednym i drugim czasie, ale są też dowody świadczące o tym, że niektórzy opuścili znacznie później.

     Zaświadcza o tym historia, którą usłyszałem od jednego z leśników. Wynika z niej, że ostatni Niemcy opuścili ten teren po czerwcu 1941 roku, kiedy to wojska niemieckie parły na wschód przez te tereny. Po niemieckich osadnikach pozostał dziś tylko niewielki, zarastający cmentarz z kilkoma żeliwnymi krzyżami (mapa lokalizacji cmentarza oraz zdjęcia pozostałości nagrobków cmentarnych poniżej). Kilka lat temu, kiedy pierwszy raz odwiedziłem ten cmentarz, wracając z niego, spotkałem leśnika, który opowiedział mi jedną historię. Otóż na poczatku lat sześćdziesiątych XX w., będąc jeszcze wtedy młodym leśnikiem, spotkał dwóch mężczyzn, elegancko ubranych, którzy pytali się o cmentarz niemiecki w Puszczy Białowieskiej. Mężczyzna, który mówił po polsku, mieszkał w Warszawie, a drugi, kulejący (miał jedną sztuczną nogę) mówiący łamaną polszczyzną z domieszką słów rosyjskich był Niemcem. W trakcie kilkunastominutowej rozmowy leśnik usłyszał zaskakującą historię. Spotkany Niemiec urodził się w osadzie Czoło. Tam spędził dzieciństwo i okres młodości. W 1941 roku, kiedy to Niemcy ruszyli na ZSRR i front przechodził przez te tereny, ok. 20-letniego mieszkańca osady Czoło wcielono do armii niemieckiej. Wraz z wojskami walczył na froncie wschodnim, aż doszedł do Stalingradu, gdzie stracił nogę, a następnie dostał się do radzieckiej niewoli. Jak sam mówił, przeżył chyba tylko dzięki temu, że był Niemcem z Czoła. Żołnierze radzieccy traktowali go lepiej niż innych jeńców wojennych - mówili o nim "to nasz Niemiec". Dziwne to, ale tak sam opowiadał. Po wojnie został wypuszczony z niewoli i powrócił do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Po ponad 20 latach postanowił odwiedzić swoje rodzinne strony. W tym celu przyjechał do dobrego znajomego z Warszawy, z którym udali się do Białowieży. Tu dowiedział się, że osada Czoło leży po drugiej stronie granicy, ale ktoś też podpowiedział, że cmentarz ewangelicki znajduje się prawdopodobnie po polskiej stronie. Postanowili odwiedzić ten cmentarz, ponieważ tam byli pochowani jego przodkowie, w tym ostatni pochowny z jego rodziny: wujek Georg, który zmarł w 1898 roku jako kilkumiesięczne niemowlę.

Nie znając dokładnie lokalizacji cmentarza jeździli od miejscowości do miejscowości i wypytywali spotkanych ludzi. Niestety, nikt nie potrafił im pomóc, a może nie chciał? Dopiero napotkany leśnik dokładnie wytłumaczył im gdzie ten cmentarz się znajduje. Z jego opowieści wynikało, że prawdopodobnie jednak tam nie dotarli, ponieważ, jak sami mówili czas się im kończył - tego dnia wieczorem musieli być w Warszawie, a za kilkasziesiąt minut rozszalała się burza, która napewno uniemożliwiła im wędrówkę puszczą od Masiewa do cmentarza. Zapamiętałem tą historię, tym bardziej, że robiąc zdjęcia na tym cmentarzu zwrócił moją uwagę metalowy krzyż na jednym z ocalałych grobów. Krzyż złamany, ale z zachowanym tekstem, z którego wynikało, że spoczywa tu Georg Bark.

     Ciekawostką tego cmentarza jest też jedyny inny grób, nie ewangelicki a katolicki, jedynego Polaka - Jana Mackiewicza. Grób ten jest do dziś w miarę zadbany w porównaniu do pozostałych. Historia tego grobu jest tak skomplikowana jak historia tych stron, uwikłanych w rozgrywki polityczne i militarne możnych tego świata. Jan Mackiewicz był mieszkańcem Masiewa, jak przekazy mówią - sołtysem, był też katolikiem. W tym czasie Masiewo tętniło życiem. Mieszkali tu katolicy, prawosławni i wyznawcy judaizmu (nie jest prawdą, że wtenczas dominowali tu prawosławni - jak niektórzy piszą i mówią). Życie było spokojne i tylko wir historii lub pojedyncze przypadki ludzkie zakłócały ten spokój. Tak też się stało z Janem Mackiewiczem. Nieliczne przekazy ludności miejscowej mówią, że w 1915 roku, kiedy to carskie wojska wycofywały się pod naporem Niemców, Pan Jan doniósł im, że w pobliżu ukrywają się osoby sprzyjające wojskom carskim. Skutkowało to tym, że zostali oni złapani i zabici. Ludzie są pamiętliwi i w czasie wojny radziecko-polskiej 1920 roku, donieśli żołnierzom radzieckim, że Jan Mackiewicz jest niemiecko-polskim konfidentem, przez którego zginęli niewinni ludzie w 1915 roku. Reakcja dowódców radzieckich była natychmiastowa: za zdradę kara śmierci. Niektórzy mówią, że ścięto mu głowę, ponieważ szkoda było na taką "gnidę" kuli. Rodzi się pytanie - dlaczego katolik leży na cmentarzu ewangelickim - i niektórzy teraz wymyślają różnego rodzaju historie. A gdzie miał się znaleźć? W bezimiennym grobie tam gdzie był zabity? Rodzina pewnie chciała go pochować po chrzescijańsku, ale nie było czasu na przewiezienie na daleki cmentarz katolicki. Na pobliskim cmentarzu prawosławnym nie było prawdopodobnie przyzwolenia, a może też i ze strachu. Skorzystano więc z najbliższego cmentarza jaki był. Padł wybór na cmentarz ewangelicki, którzy pewnie nie sprzeciwili się. Donosił do Niemców niech leży z nimi - tak prawdopodobnie mówiono. Nie udało mi się ustalić w jakim roku został postawiony nagrobek, ale porównując go z innymi z tych stron, można domniemywać, że tego typu stawiano w okresie lat dwudziestych i trzydziestych oraz pięćdziesiątych XX w. Na betonowej części pomnika nagrobnego widnieje wyryty, częściowo uszkodzony napis: "Ś.P. JAN MACKIEWICZ ZOStAŁ zamordowAny PRZEZ sowietów za doBRĄ wiarę OJCZYZNIE 8 go SiERpnia 1920 ŻYŁ LIAt 54 PROSI O ZDROWAŚ MARIA" (pisownia w oryginale, a uszkodzone, wydrapane fragmenty, z czerwoną pochyloną czcionką). Napis uszkodzono prawdopodobnie w latach pięćdziesiątych lub sześćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to taka treść była politycznie niepoprawna, a czasami zabraniana.

      W XIX wieku, w okresie powstawania nowych dworów w dawnych królewszczyznach, powstał także dwór w Masiewie, którego istnienie odnotowano już w 1833 r., a właścicielem w 1843 r. był Józef Kuszel.

    W latach 1877-1878 w ówczesnej gminie Masiewo, która należała do guberni grodzieńskiej, działało dziewięć towarzystw włościańskich, mających na celu łatwiejszy dostęp do kredytów bankowych i uproszczenia spraw proceduralnych:

  1. Masiewskie Towarzystwo Włościańskie skupiające: Masiewo I, Masiewo II, przysiółek Zamosze, osada jednodworcza Ławczyno.
  2. Browskie Towarzystwo Włościańskie: Babia Góra, Browsk, Ogrodniki, przysiółek Wroni Bór.
  3. Borkowskie Towarzystwo Włościańskie: Borki, Jałowniki, przysiółek Pieniaczki.
  4. Nowosadzkie Towarzystwo Włościańskie: Nowosady z przysiółkiem Dubiany, Smolany Sadek i Perechod.
  5. Gnileckie Towarzystwo Włościańskie: Gnilec, przysiółki: Sorocza Nóżka, Golakowa Szyja, Olchowa Kładka i Zabrodzie, Zwodzieckie, Augustowo.
  6. Dubińskie Towarzystwo Włościańskie: Dubiny i Lipiny.
  7. Cichowolskie Towarzystwo Włościańskie: Cicha Wola, Tuszemla z przysiółkiem Tuszemlanka, Dołhi Borok, Niemierza, przysiółek Niemierzanka i uroczysko Jaźwiny, przysiółek Czoło.
  8. Narewkowskie Towarzystwo Włościańskie: miasteczko Narewka, Olchówka, Zabrody, Guszczewina z przysiółkiem Gruszki, Podlewkowo, Suszczy Borek, Zabłotczyzna i Minkówka, Swinoryje, Stoczek, Janowe i Jelonka, Pasieki i Borowiki.
  9. Skupowskie Towarzystwo Włościańskie: Skupowo, Bernackik Most.

     Do włościan należało 9054,25 dziesięcin ziemi.

      W okresie międzywojennym Masiewo tętniło życiem, było przecież miejscowością gminną i liczyło prawie ośmiuset mieszkańców. Był tu posterunek Policji, piekarnia, młyn (prowadzony przez braci Simakowicz lub Siemakowicz - najbogatszych mieszkańców), dwa zakłady krawieckie, dwa zakłady szewskie, kuźnia oraz dwa sklepy. Właścicielką jednego z nich była Żydówka, którą nazywano Maszą. Jak przystało na miejscowość gminną była też i karczma, szczególnie odwiedzana wieczorami. Stanowiła ona swoisty obiekt kulturalny, jak na owe czasy, bo nie tylko można było tu zjeść i napić się, ale też poplotkować, podyskutować, posprzeczać się, jak również próbować podrywać dziewczyny.

     W Masiewie funkcjonowała także szkoła, która początkowo mieściła się w prywatnych domach, a później wybudowano oddzielny budynek, murowany, z tutejszej cegły, wytwarzanej w cegielni. Nauczycielami byli m.in. Niedźwiedź i Gryka. Do szkoły chodziły nie tylko miejscowe dzieci, ale także z okolicznych miejscowości, m.in. z Tuszemli, Czoła i Cichowoli.

      Przed czerwcem 1941 roku, w pobliżu Masiewa, sowieci rozpoczęli budowę lotniska wojskowego, jednakże nie skończyli. Do prac zatrudniali miejscową ludność. Na początku okupacji niemieckiej Masiewo zostało spacyfikowane i spalone. Ludność wywieziono w większości do Białowieży. Pierwsi mieszkańcy powrócili dopiero w 1944 roku, po wyzwoleniu tych terenów. Na zdjęciach znajduje się dowód osobisty wydany mieszkance Masiewa, babce obecnego mieszkańca Masiewa Nowego Pana Dulko.

     W Starym Masiewie (bliższe granicy z Białorusią) jeszcze niedawno była brukowana ulica, którą miejscowi postanowili zalać asfaltem, natomiast napływowi, którzy wykupili część domów z siedliskami, dążyli do zachowania tego "historycznego bogactwa". To samo stało się z ulicą w Nowym Masiewie.

      Tutejsze świeże powietrze, ciszę i spokój polubił bardzo znany, lubiany i ceniony wokalista, instrumentalista i kompozytor - Stanisław Soyka, który często odwiedza Masiewo.
 

Tekst pochodzi ze strony www.siemianowka.pl